Gośćmi uczestników XXVI Święta Młodzieży były dwie małe siostry Jezusa - Justyna i Hiacynta.
Fraternia Małych Sióstr Jezusa, założona w Algierii w 1939 roku przez Magdalenę Hutin, jest jednym z wielu zgromadzeń, które powstały z inspiracji życiem i duchowością niedawno kanonizowanego św. Karola de Foucauld (1858-1916). Choć na Śląsku Opolskim małe siostry Jezusa nie mają swoich domów, to aż trzy z nich pochodzą z Żędowic w dekanacie zawadzkim. To śp. s. Gabriela, s. Krysia Klara i s. Hiacynta.
Właśnie mała siostra Hiacynta, w której życiu Góra św. Anny jest bardzo ważnym i znaczącym miejscem, wraz s. Justyną były gośćmi XXVI Święta Młodzieży pod hasłem "Przejrzyj!", jakie od 18 do 23 lipca odbywa się w annogórskim Domu Pielgrzyma.
Zadaniem, z jakim siostry miały się zmierzyć we wtorkowe popołudnie, było opowiedzenie o św. Karolu de Foucauld i podzielenie się tym, jak wygląda ich codzienne życie. Zwłaszcza ten drugi wątek mocno poruszył i zaskoczył młodzież.
- Brat Karol odkrył, że w codziennym, prostym życiu można głosić Ewangelię poprzez przyjaźń i bliskość z ludźmi. Chciał cały być dla braci, bo miał świadomość, że w nich jest Jezus - mówiła s. Justyna. Pokazując portret beatyfikacyjny brata Karola, dzieliła się: - Zawsze dotykały mnie jego oczy. Poruszały mnie, bo w jego spojrzeniu widzę wiele miłości. On był niestrudzony w poszukiwaniu Boga i miejsca w życiu, w którym wypełni Jego wolę.
Siostra Justyna. Anna Kwaśnicka /Foto GośćS. Hiacynta opowiedziała o głównych aspektach charyzmatu małych sióstr Jezusa, które - jak podkreślała - żyją w zwyczajny sposób. - Nie katechizujemy, nie opiekujemy się chorymi, nie jesteśmy bezpośrednimi opiekunkami osób z niepełnosprawnościami. Jesteśmy dla innych zwyczajnymi sąsiadkami i koleżankami z pracy. Wybieramy cichą obecność wśród ludzi. Żyjemy w kilkuosobowych wspólnotach. Mieszkamy w mieszkaniach w bloku czy kamienicy albo w małych domkach. Zawsze jeden pokój jest kaplicą, czyli należy do Pana Jezusa, gospodarza domu i centrum naszego życia. Wybieramy takie miejsca, w których niekoniecznie inni chcą mieszkać - opisywała s. Hiacynta.
Naśladują tym samym Pana Jezusa, który przez 30 lat na ziemi żył zwyczajnym życiem w Nazarecie, w rodzinie, pośród sąsiadów, pracując jako cieśla. - Pan Jezus zbawił nas nie tylko przez mękę, śmierć i zmartwychwstanie, ale przez całe swoje życie - mówiła s. Hiacynta.
Szczególne jest to, że małe siostry żyją kontemplacją w świecie. - To znaczy, że priorytetem w naszym życiu jest dbanie o relację z Panem Jezusem, o zażyłość z Nim. Tak naprawdę każdy może tak żyć, nie tylko w zgromadzeniu zakonnym - wyjaśniała mała siostra.
Zakonnice utrzymują się z tego, co zarobią w pracy. Wybierają proste prace fizyczne, nie wymagające szczególnych kwalifikacji. Nawet jeśli mają wykształcenie wyższe, pracują na stanowiskach wymagających niższych kwalifikacji. O. Urban, prowadzący spotkanie, dociekał jak siostry znajdują konkretny etat. - To proste. Włączam komputer, przeglądam portale internetowe i na wybrane oferty wysyłam swoje CV. Są siostry, które zaznaczają, że są w zgromadzeniu zakonnym, ale ja tego nie robię. Nie chcę, żeby ktoś się do mnie uprzedzał. Wolę, żeby to wypłynęło w bezpośrednim spotkaniu na rozmowie kwalifikacyjnej - opowiadała s. Justyna.
- Pamiętam, że jak miałam podjąć pracę w środowisku, w którym wiele się klnie, usłyszałam na początku pytanie: „Czy pani nie zamknie się w kibelku i nie będzie ryczeć?” - wspomina s. Hiacynta. Pracę podjęła. Przed wstąpieniem do zgromadzenia przez wiele lat była katechetką, w zgromadzeniu m.in. listonoszką. Przez 6 lat roznosiła przesyłki w Szczecinie.
Pochodząca z Żędowic mała siostra Hiacynta. Anna Kwaśnicka /Foto GośćZ kolei s. Justyna przez rok pracowała w cateringu. Kiedy firma zbankrutowała, znalazła pracę w kuchni centralnej, gdzie przez 8 godzin obierała warzywa.
To wszystko ma głębszy sens. - Raz usłyszałam od kolegi z pracy: "Dzięki tobie mogliśmy zobaczyć inne oblicze Kościoła". Pan Bóg dał mi usłyszeć te słowa, które wystarczą mi już do końca życia, które odkrywają, że mój sposób życia ma sens dla zbawienia tych, z którymi pracuję, czy obok których mieszkam - dzieliła się s. Hiacynta. - Na początku znajomości nieraz obrywam za wszystko, co związane z Kościołem, ale cicha obecność pośród ludzi z czasem zaczyna owocować tym, że zaczynają nam się zwierzać, często dzieląc się przede wszystkim tym, co w ich życiu jest trudne. Jezus - Miłość. To w tych słowach streszcza się wszystko - podkreślała.
Mówiła też o swoistym napięciu, które cechuje ich sposób życia. - Im bardziej kocham Jezusa, a moja relacja z Nim jest ściślejsza, tym większe mam pragnienie, by zanosić Go innym. A im bardziej jestem zanurzona w życie sąsiadów, koleżanek i kolegów z pracy, tym mocniej pragnę zanosić ich i ich sprawy Jezusowi na adoracji. Co dnia każda mała siostra Jezusa w ciszy adoruje przez godzinę Najświętszy Sakrament - mówiła s. Hiacynta.
Ich codzienność można opisać słowami: życie kontemplacją w świecie, wypełnianie apostolatu dobroci i przyjaźni, dobrego sąsiedztwa i koleżeństwa w pracy.