Gościem Duszpasterstwa Młodych "Ławka" jest brat Maciej ze wspólnoty Taizé.
Od 16 do 29 marca brat Maciej ze Wspólnoty Taizé odwiedza parafie i duszpasterstwa w różnych miastach Polski. Na trasie tego swoistego Tour de Pologne znalazła się również diecezja opolska. - Brat odwiedza miejsca, gdzie są wspólnoty związane z Taizé albo ludzie, którzy tam byli. A my też byliśmy w Taizé, również całkiem niedawno. Wtedy bardzo serdecznie zapraszaliśmy brata do nas. Marzyliśmy o tych odwiedzinach, bo inspirujemy się tym, jak żyją bracia w Taizé i co dają ludziom młodym, którzy do nich przyjeżdżają - mówi ks. Łukasz Knieć, diecezjalny duszpasterz młodzieży.
- Młodzi ludzie mogą w Taizé smakować chrześcijaństwa poprzez prostotę, wspólną modlitwę, ciszę, jedność. We wszystkim, co bracia robią, pokazują młodym, że w Kościele jest miejsce dla każdego. Jest to bardzo pociągające i autentyczne. W Taizé Kościół jest dla młodych ludzi bardzo czytelny - mówi ks. Knieć.
W diecezji opolskiej pierwszą okazją do spotkania z bratem Maciejem była piątkowa kawa w Centrum Duszpasterstwa Młodych w Opolu. Z zaproszenia skorzystało kilkanaście osób. Zachęceni przez gościa do zadawania pytań, interesowali się tym, w jaki sposób brat Maciej znalazł się w Taizé, jak wygląda dzień we wspólnocie, czy jak powstało logo, które przypomina zarówno krzyż, jak i gołębia - symbol Ducha Świętego.
Rozmowa przy kawie. Anna Kwaśnicka /Foto Gość- Pierwszy raz do Taizé przyjechałem jako nastolatek, zabrany przez księdza katechetę z liceum. Było to jedno z wielu miejsc, które odwiedzaliśmy. Bez szału - mówił brat Maciej.
- Jestem ambasadorem tego, co na Zachodzie istnieje od dawna, a do Polski powoli wkracza i nazywa się "gap year", czyli rok przerwy, który po zdaniu matury daje nastolatkowi wolność, daje mu czas na poznawanie siebie i ludzi, czas na podjęcie decyzji, co chce studiować, jak ma wyglądać jego życie, co jest jego powołaniem, co będzie przez całe swoje życie robił z pasją i radością. Mówię o tym dlatego, że ja nie miałem takiego roku przerwy. Matura, zaraz po niej studia i myśl o tym, żeby je jak najszybciej ukończyć, spowodowało, że Duch Święty był odpychany i mógł pojawić się z pełną siłą dopiero na ostatnim roku studiów. To wtedy zrozumiałem, że chcę sobie zadać pytanie o to, co chcę w życiu robić. Taizé wybrałem jako miejsce poszukiwania tego, co chcę w życiu robić, a nie jako cel. Taizé nie było moim celem - opowiadał brat Maciej.
- W czasie pobytu tam jako wolontariusz odkryłem, że tym, co jest we mnie najsilniejsze jest moje intymne spotkanie z żywym Jezusem i że na tym chcę budować swoją przyszłość. Tam, gdzie On mnie zaprowadzi, tam, gdzie On mi wskaże, tam pójdę. Tak się stało, że po powrocie do Polski, bracia wrócili za mną. Pochodzę z Poznania, a właśnie w Poznaniu w 2009 r. odbywało się Europejskie Spotkanie Młodych - wspominał.
- Łatwo zachwycić się braćmi z Taizé w Taizé. Natura, przepięknie zielono, na wzgórzu, prostota. 80 facetów z różnych krajów świata żyje razem, modlą się razem w białych habitach. Jest cudownie. Ale tych samych facetów, pięciu czy dziesięciu spotkać w rzeczywistości wielkiego miasta, kiedy mierzą się z problemami życia codziennego i muszą logistycznie zorganizować wielki event, a robią to w prostocie, z radością i żyjąc Ewangelią, to było dla mnie coś. Zobaczyłem osoby duchowne, których życie wewnętrzne jest takie samo zawsze: w ich monastyrze, jak i w światłach wielkiego miasta - dzielił się brat Maciej.
Pytany był też o to, jak wygląda jego dzień we wspólnocie. - Rytm dnia wyznaczają nam trzy modlitwy. Stanowią one kręgosłup naszego życia. Jeśli jesteś bratem z Taizé, kiedy biją dzwony, rzucasz wszystko, czym się zajmujesz, i idziesz do Kościoła Pojednania - mówił. - Między tymi trzema modlitwami musimy zmieścić pracę fizyczną, ponieważ utrzymujemy się z pracy własnych rąk, pracę duszpasterską, ponieważ przyjeżdżają do nas dziesiątki tysięcy młodych ludzi, serwisy, ponieważ sami sprzątamy, sami gotujemy, nakrywamy do stołu czy zmywamy, oczywiście posiłki, a każdy obiad jemy razem. Ponadto dokształcamy się, zwracamy uwagę na stronę cielesną - bieganie, spacery, jazda na rowerze. Cały dzień jest naznaczony modlitwą i wypełniony - opowiadał gość.
Wieczorem w Kurniku na Górze św. Anny rozpoczęła się weekendowa „Domówka”, w której bierze udział brat Maciej. - Na piątkowy wieczór zaprosiliśmy księży, a na sobotni wieczór zapraszamy wszystkich młodych z diecezji. Można do nas przyjechać już na 17.30. O 19.00 rozpoczniemy modlitwę. Po niej zapraszamy na spotkanie z bratem - zachęca ks. Łukasz Knieć.