- Potrzebujemy na nowo powrócić do biblijnego modelu, do Bożego modelu, w którym Boga stawiamy ponad wszystkim - powiedział pastor Mariusz Muszczyński na ekumenicznym spotkaniu zorganizowanym przez duszpasterstwo młodych Ławka.
Bezpośrednio po Ekumenicznej Modlitwie Młodych, która odbyła się 14 stycznia w kościele seminaryjno-akademickim, duszpasterstwo młodych Ławka zaprosiło uczestników czuwania do kawiarni zaaranżowanej w auli seminaryjnej. Tam ciepłe kakao czekało na wszystkich. Tam też odbyło się spotkanie z pastorem Mariuszem Muszczyńskim z opolskiej wspólnoty Ostoja należącej do Kościoła zielonoświątkowego.
Lody zostały przełamane bardzo szybko. Wystarczyło, że pastor Mariusz wskazał niemało punktów wspólnych z uczestnikami Ekumenicznej Modlitwy Młodych. Jego żona pochodzi z Nysy, tak jak zespół muzyczny, który poprowadził na nabożeństwie śpiew. Jego syn w Nysie studiuje, a córka pracowała w diecezjalnym Radiu Doxa.
- Ekumenia jest w moim DNA, ponieważ moja rodzina to wyznawcy katolicyzmu, judaizmu i protestantyzmu. Kiedy byłem dzieckiem, wychowywałem się w Zjednoczonym Kościele Ewangelickim. W czasach PRL-u mniejszościowe Kościoły były łączone razem. W naszym zborze w Opolu byli zielonoświątkowcy i inne denominacje, nie tylko charyzmatyczne, dlatego uczyliśmy się ekumenii na co dzień - powiedział pastor Mariusz Muszczyński. - Jestem trzecim pokoleniem pastorskim. Moi dziadkowie byli pastorami w Głubczycach i Wierzbicy k. Wołczyna, mój tato był pastorem w Opolu, a mój teść - w Nysie - wspominał.
Tematem jego refleksji, w nawiązaniu do motta tegorocznego Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan, było największe przykazanie. "Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego."
- Żyjemy w czasach, które określa się czasami "dużego ja": ja się liczę, moje prawa się liczą, moja wolność się liczy, moja przestrzeń się liczy. Żyjemy w kulturze "dużego ja", która odwróciła to przykazanie do góry nogami. Na pierwszym miejscu jest miłość do siebie, potem do niektórych ludzi, których uważam za fajnych, i na końcu gdzieś tam jest Pan Bóg. To totalne odwrócenie przykazania - powiedział pastor Muszczyński.
- Kiedy przykazanie się odwróci, że najpierw jestem ja, a na końcu inni i Bóg, to życie prowadzi donikąd. Stajemy się bogiem sami dla siebie. Kiedy ja jestem bogiem, a nie Bóg, wtedy życie nie będzie się dobrze układało. Potrzebujemy na nowo powrócić do biblijnego modelu, do Bożego modelu, w którym Boga stawiamy ponad wszystkim - podkreślił.
Mówił, że przykazanie miłości Boga z całego serca, duszy i mocy oraz miłości do człowieka jest przykazaniem największym i jednocześnie najtrudniejszym. - Łatwiej jest być osobą religijną niż osobą kochającą - powiedział pastor. Jaką dał receptę? - Bez Jezusa się nie da. Ja nie chcę być chrześcijaninem bez uchwycenia się Jezusa. Ludzka miłość jest zawsze niedoskonała, dlatego to Chrystus w nas kocha Boga i bliźniego. Zatem pierwsze przykazanie jest najtrudniejsze po ludzku a najłatwiejsze z Jezusem - mówił.
Pastor pytany był o Kościół zielonoświątkowy na Opolszczyźnie. Wyjaśnił, że liczy kilkanaście zborów. Część z nich powstała po II wojnie światowej i tworzona była przez ludność przesiedloną z Kresów, a część powstała po 1989 r.
Zaprosił wszystkich na ekumeniczny wieczór uwielbienia, który w piątek 16 lutego o 18.00 po raz drugi odbędzie się w kościele zielonoświątkowym Ostoja w Opolu (ul. Wróblewskiego 26).