Jak czasy studenckie zapamiętali absolwenci Duszpasterstwa Akademickiego Resurrexit?
Jubileuszowa pielgrzymka studentów do kościoła seminaryjno-akademickiego pw. św. Jadwigi Śląskiej odbyła się we wspomnienie św. Jana Pawła II, patrona kaplicy w piwnicy DAR-u. W modlitewno-integracyjnym spotkaniu wzięli udział studenci skupieni w dwóch opolskich duszpasterstwach akademickich - DAR i Xaverianum - oraz klerycy z Wyższego Międzydiecezjalnego Seminarium Duchownego w Opolu.
- Nie tylko przeżywamy jubileuszową pielgrzymkę, ale też rozpoczynamy świętowanie 25-lecia Duszpasterstwa Akademickiego Resurrexit, czyli naszego DAR-u - podkreśla ks. Łukasz Knosala, diecezjalny duszpasterz akademicki.
D.A. „Resurrexit” powstało w 2000 r. z inicjatywy abp. Alfonsa Nossola i wykładowców Wydziału Teologicznego UO. Przez pierwszą dekadę odpowiedzialnymi byli śp. ks. Radosław Chałupniak i ks. Jerzy Kostorz. W 2010 r. zastąpił ich duet: ks. Eugeniusz Ploch i ks. Marcin Cytrycki, a w 2018 r. pałeczkę przejął ks. Łukasz Knosala.
Pierwsze lata duszpasterstwa z radością wspominają m.in. Maja Ludwig, Magda Boniecka i Tomasz Bystrzycki. - To był piękny czas. Mogę powiedzieć, że najlepsze, co mi się w życiu przydarzyło, to duszpasterstwo akademickie. Z Resurrexit mam wspomnienia przyjaźni i ciepłych relacji, tyle wyjazdów, spotkań - również z papieżem Janem Pawłem II w Rzymie. Jeśli są studenci, którzy jeszcze nie są w duszpasterstwie, to zapraszam. To będzie przygoda, która zaprocentuje przyjaźniami na lata - zapewnia Maja.
- Mam w sercu ogromną wdzięczność za ludzi i za czas. Chyba to był w moim życiu czas najbardziej szalony i beztroski, który pozwalał na stawianie pytań, nawet jak nie było na nie odpowiedzi - zauważa Magda Boniecka. - Duszpasterstwo było miejscem, gdzie mogłam wzrastać w wierze, przyjaźniach i odpowiedzialności. Wiele wydarzeń razem organizowaliśmy. Moim pierwszym wspomnieniem jest auto ks. Radka, które miało tylko dwa siedzenia, a mieściło bardzo dużo osób. Wsiadaliśmy przez bagażnik i jechaliśmy do Zakopanego. Nie wiem, jak to było robione - opowiada. Wspomina wspaniałych rekolekcjonistów, jak i artystów, którzy dawali koncerty podczas „Dni Paschalnych”, wspomina wspólne wyjazdy i kultowe pikarzyki, wokół których wszyscy się zbierali.
- Była też praca fizyczna. Duszpasterze wpadli na pomysł, żeby stworzyć duszpasterstwo przy kościele na Górce. Tam powstała Jama. Nauczyłyśmy się tam kuć tynki, wynosić gruz, stelaże przyklejać na płyty kartonowo-gipsowe i używać wiertarki. Z Majką miałyśmy hasło z minionych czasów: „Kobiety na traktory”, bo to nasze zaangażowanie trochę tak wyglądało. Ale tamto doświadczenie potem się nam przydało, kiedy remontowałyśmy nasze domy - opowiada Magda.
- Dla mnie serce naszego duszpasterstwo było na ołtarzu w kościele seminaryjno-akademickim. Codzienna Eucharystia nas jednoczyła - mówi Tomasz Bystrzycki, który przed laty odpowiedzialny był za zaopatrzenie kawiarenki. Wspomina, że duszpasterze - ks. Chałupniak i ks. Kostorz - doskonale się uzupełniali. - Każdy z nich miał swoją działkę. Ksiądz Radek czuwał nad częścią duchową, modlitewną, dbał o bycie z drugim człowiekiem. Widzę w nim patrona dobrych spotkań. Ksiądz Jurek zawsze miał szalone pomysły. Ten człowiek potrafi wszystko zorganizować. Do końca życia nie zapomnę, jak w czasie naszego świętowania odbywał się koncert, a ks. Jurek podszedł do mnie i powiedział: „Tomek, w auli na górze jest sprzęt za parędziesiąt tysięcy. Czy mógłbyś dzisiaj spać z tym sprzętem? No i spałem tam na górze, pilnując całą noc sprzętu - opowiada. Podkreśla jeszcze jeden ważny owoc duszpasterstwa - poznał w nim przyszłą żoną, z którą w małżeństwie jest już ponad 17 lat.
Wiele wspomnień mają też późniejsze roczniki absolwentów, których duszpasterzami byli ks. Cytrycki i ks. Ploch. - Kiedy w 2012 roku rozpoczynałam studia w Opolu, początkowo bywałam w duszpasterstwie na rekolekcjach i Msza św., które odbywały się w kościele seminaryjno-akademickich. Po nich nie miałam odwagi, by skorzystać z zaproszenia i pójść na spotkanie w piwnicy. To nie była moja bajka, żeby przyjść w miejsce, w którym nikogo nie znam. Właściwie tak minęły mi trzy lata studiowania, dopiero moja nowa współlokatorka namówiła mnie na przyjście tutaj na planszówki. Ja związałam się z tym miejscem na stałe, ona przychodziła od czasu do czasu - opowiada Magda Wosik. Dzieli się, że początkowo przychodziła na adoracje i Msze św. w kaplicy duszpasterstwa, czy na poniedziałkowe kolacje. - Myślę, że ważnym momentem był czas decyzji, że przychodząc tutaj, chcę zacząć brać odpowiedzialność za to miejsce. Wiedziałam, że jeżeli chcę, żeby to miejsce, było moim miejscem, to muszę z siebie coś dać. Na początek, jako gospodarz grupki, zaangażowałam się w prowadzenie Kursu Alfa - przyznaje. Wspomina, że możliwość układania kwiatów na Koncert Uwielbienia zaowocowała tym, że poszła do szkoły policealnej na kierunku florystyka, a zaangażowanie w pomoc uchodźcom z Ukrainy przyniosła jej wiele kontaktów, które utrzymuje do dziś.
- Okres zaangażowania w duszpasterstwie akademickim był dla mnie czasem rozwoju, poznawania ludzi i uczenia się nowych rzeczy. Zaczęłam jeździć na nartach, pływać na kajakach. To był czas pełny życia, piękny czas - podsumowuje Magda.
W jubileuszowej homilii bp Waldemar Musioł zachęcał studentów i absolwentów do wdzięczności. - W pisaniu historii swojej miłości do człowieka Bóg posługuje się także zbudowanymi przez ludzi strukturami. I z taką mamy do czynienia w przypadku Duszpasterstwa Akademickiego Resurrexit, które w tym roku srebrzy się dostojnym już jubileuszem. Dziękuję dziś - jako pasterz - w imieniu Kościoła opolskiego, a wy dziękujcie razem ze mną za niepoliczalne spotkania, rekolekcje, wyjazdy pielgrzymkowe i wakacyjne, za godziny adoracji Najświętszego Sakramentu, sprawowane Eucharystie, organizowane warsztaty, które gromadziły i wciąż gromadzą tu ludzi młodych - zachęcał biskup.
Podpowiadał też, by wziąć sobie do serca słowa śp. ks. Radosława Chałupniaka z listu na drugi dzień świąt Bożego Narodzenia w 2019 r.: „Nauczyłem się żyć, nauczyłem się wykorzystywać dobrze czas, nauczyłem się, jak kochać i być kochanym, nauczyłem się… nadziei, że choć moje życie kiedyś przerwie śmierć, jednak po tej śmierci będzie nowe życie. Cenię sobie to życie, bo jest ono szkołą nieba”. To słowa, które ks. Chałupniak napisał pół roku przed śmiercią.
- Nie zaprzeczają one żadnym ziemskim nadziejom, wręcz przeciwnie, skłaniają do czerpania z życia i zaspokajania małych i większych dobrych pragnień, skłaniają do dobrego wykorzystania danego nam czasu, by realnie zmieniać otaczający nas świat, skłaniają do budowania dobrych relacji z ludźmi, z którymi możemy dzielić się przyjaźnią i miłością, ale nie pozwalają jednocześnie nam, ludziom wierzącym, stracić z oczu i serca tej nadziei, której spełnienie nie nastąpi w tym życiu, ale w wieczności - podkreślił bp Musioł.