Od 25 lat w Jasionej dzieją się sprawy zwyczajne: prosta modlitwa, remonty i rozbudowa domu, piękna liturgia, lepienie garnków, hodowanie owiec… A ta zwyczajność przyciąga. I pociąga – do czegoś więcej.
Historia tego domu jest pasmem nieustającego dotykania ludzkich serc przez Chrystusa. To się dzieje na co dzień, każdego tygodnia. To są poruszenia czasem bardzo zaskakujące. Niekiedy na przykład jest nim doświadczenie sakramentu pokuty po 50 latach. Wielu ludzi przyjeżdża tu bez myśli o tym, by uklęknąć i ukorzyć się przed Chrystusem w tym sakramencie. A wyjeżdżają już pojednani z Bogiem. Jestem trochę niedowiarkiem jeśli chodzi o fajerwerki duchowe, spektakularne nawrócenia. Natomiast proces przemiany serc dzieje się nieustannie – i to jest największa radość – mówi ks. Roman Hosz, twórca Pustelni Eliasza w Jasionej.
Dom w przysiółku Heliosza
– Jeśli człowiek nie wie, gdzie iść, to najlepiej przyjechać na chwilę modlitwy tutaj. W kaplicy mi się drogi rozjaśniają, gdzie Pan Bóg chce mnie poprowadzić. Zwłaszcza jak człowiek ma już wszystkiego dość, warto tu przyjechać na chwilę czy na kilka dni rekolekcji – mówi Marcin Ziółkowski z Katowic, który właśnie dotarł do pustelni na swoim motorze, by pomóc w pracach przed jubileuszem.
– To jest miejsce, gdzie dostrzegam rzeczy w życiu najważniejsze i które są akcentowane bez zadęcia. Wszystko tu jest takie proste, skromne, bardzo normalne, zwyczajne, a przez to piękne – dodaje Darek Czarny, muzyk i kompozytor (dawniej Stare Dobre Małżeństwo, obecnie zespół U studni) związany z pustelnią od lat. Pustelnia Eliasza powstała 25 lat temu w przysiółku Heliosz (po śląsku – Eliasz, na pamiątkę zbója sprzed 300 lat) w Jasionej pod Górą Świętej Anny w starym, ponadstuletnim domu, który od wojny był praktycznie niezamieszkały. W środku domu rosły drzewka.
Trzy zdarzenia
Ksiądz Hosz wymienia trzy ważne wydarzenia w historii pustelni. Rok 2003 – erygowanie przez abp Alfonsa Nossola kaplicy i poświęcenie jej przez biskupa gliwickiego Jana Wieczorka. Wcześniej w ruinach dawnej stodoły było oratorium, miejsce modlitwy. – Do tej pory modliliśmy się na klepisku. Powstanie kaplicy było momentem przełomowym. Jest ona epicentrum, sercem pustelni, podstawowym miejscem, któremu wszystko, co jest wokół, tylko towarzyszy – podkreśla kapłan. A wokół są: dom dla gości, którzy przyjeżdżają na rekolekcje, weekendy ciszy czy spotkania grup, tzw. ścisła pustelnia św. Pachomiusza (dla tych, którzy pragną absolutnej ciszy i odosobnienia), ogród ze strumieniem, stajnia i owczarnia dla zwierząt domowych (owce, konie, kozy), łąka, jeziorko, drewniana warownia – miejsce letnich spotkań, nawet piec garncarski. Piec – bo w Pustelni Eliasza odbywają się rekolekcje z zajęciami warsztatowymi. Specyfiką miejsca jest nieustanne odwoływanie się do starożytnej praktyki modlitwy serca i duchowości ojców pustyni. Dla mnichów wczesnochrześcijańskich – z których najwybitniejsi nazywani są właśnie ojcami pustyni – praca ręczna, rzemiosło miały znaczenie podstawowe. Zarówno jeśli chodzi o utrzymanie się, jak i kształtowanie ducha. Dlatego na rekolekcjach w Jasionej są ćwiczenia z garncarstwa, sztuki witrażownictwa, ikonopisarstwa, zielarstwa, iluminowania ksiąg i kaligrafii, płatnerstwa czy rzemiosła współczesnego – z fotografii. Drugim ważnym w ciągu 25 lat wydarzeniem było powstanie ścisłej pustelni św. Pachomiusza. – Ona dała szansę, aby duchowość, którą żyjemy, znalazła ujście w bardzo konkretnym miejscu – mówi ks. Roman Hosz. Duchowością ojców pustyni kapłan zainteresował się już w seminarium dzięki śp. ks. Krzysztofowi Stanieckiemu.